Postanowiłam, że odejdziemy z typowo kosmetycznych postów na blogu (ale tylko chwilowo) i co jakiś czas przedstawię Wam moje lifehacki z różnych kategorii "życiowych" - wszystko będzie się znajdowało w zakładce TEMATYKA  >>>LIFESTYLE<<<. Dziś od kuchni - dosłownie i w przenośni - zajmiemy się tematem oszczędzania. Według statystyk najwięcej wydajemy na jedzenie. Czy i jak można na nim zaoszczędzić? Oto moje sposoby:


#1. PLANOWANIE POSIŁKÓW Z WYPRZEDZENIEM
Ten sposób wymaga samodyscypliny, bo muszę przyznać, że często nie chce mi się myśleć co mam ugotować "na przód". Jednak z perspektywy czasu przyznaję, że planowanie pozwala zaoszczędzić nie tylko pieniądze ale i czas. Zaplanowane posiłki wykluczają dodatkowe zakupy, bo wszystkie produkty mam już w domu - wizyta w sklepie to zawsze dodatkowa rzecz w koszyku i wydane pieniądze. Zaoszczędzicie czas, bo już wiecie co gotować i nie tracicie go na wyprawę do sklepu gdy czegoś brakuje w lodówce.


#2. LISTA ZAKUPÓW
Zawsze chodzę na zakupy z przygotowaną listą - dzięki temu nie zastanawiam się przy sklepowej półce co włożyć do koszyka. Nie wrzucę też czegoś niepotrzebnego - wcześniej zdarzało mi się kupić jedzenie, które przeleżało w lodówce i się zepsuło, bo nie miałam jak go wykorzystać w przygotowaniu posiłków. Ten punkt wiąże się z planowaniem posiłków - planując macie wizję co Wam będzie potrzebne w danym tygodniu do zrobienia obiadów. Wiecie też ile czego kupić żeby się nie zmarnowało, bo na pewno będzie to wykorzystane.


#3. PLANUJ ILOŚCI
Po zamieszkaniu z mężem miałam długo tendencję do gotowania za dużo -w domu było nas pięciu i nie mogłam się przestawić na gotowanie dla dwójki:) wybierz mniejszy garnek, jeśli nie dacie rady zjeść 4 litrów zupy - chyba, że będziecie jeść ją kilka dni, ale szczerze mówiąc mi się zupa nudzi po dwóch dniach, więc gotuję ją właśnie na maksymalnie dwa dni. To samo tyczy się drugich dań. Oczywiście są takie posiłki, które można przygotować w większej ilości i zamrozić - pozwoli Wam to na wolne od gotowania i tym samym zaoszczędzenie czasu i pieniędzy.


#4. "RECYKLING" CZYLI NIE WYRZUCAJ!
Jak już wspomniałam - gdy ugotuję za dużo, zamrażam (oczywiście tylko to co do mrożenia się nadaje). Ostatnio wpadłam na pomysł zrobienia z jednego dania... kilku. Na przykładzie rosołu - gotuję go zawsze sporo, na mieszanym mięsie - z kurczaka i wołowinie. Na obiad zjemy go nie dużo, więc pozostałą ilość gorącego bulionu przelewam do litrowych słoików, zakręcam i po ostygnięciu chowam do lodówki. Mam w ten sposób  bazy do zup i sosów ma kilka dni. Kurczaka na drugi dzień przygotowuję na drugie danie, a wołowina to "wkładka" do np. jarzynowej - mąż jest mięsożercą totalnym i lubi syte zupy z dodatkiem mięsa. Jarzyny z rosołu również wykorzystuję do sałatki jarzynowej - wystarczy dogotować jajka i wsypać groszek. Jeśli więc zostaną resztki z jedzenia, np. ziemniaki zrób kluski śląskie lub farsz do pierogów ruskich. Po co wyrzucać skoro można zjeść pod inną postacią? :)

Poniżej lista którą robię co tydzień, jest bardzo pomocna. Źródło: cukrzyca.net

Macie jeszcze jakieś sposoby na wprowadzenie oszczędności w kuchni? Koniecznie dajcie znać w komentarzu ↓


Brak komentarzy: