Choć moim początkowym założeniem było to, aby blog był typowo urodowo-kosmetyczny, postanowiłam z biegiem czasu, że dorobię w nim zakładkę "lifestyle", gdzie będę się dzielić moimi życiowymi poradami. 

Jednocześnie zaznaczam, że nie jestem specjalistką po urodzeniu jednego dziecka i nie mam zamiaru się mądrzyć, ale przedstawię Wam wszystko z naszego doświadczenia - bo ból maluszka to również zmartwienie obojga rodziców. Jeśli tutaj trafiłaś, to z pewnością chcesz przynieść mu ulgę.


PRZYCZYNY KOLKI

Po wpisaniu w wyszukiwarce słów "kolka u noworodka" wyświetli się Wam mnóstwo wyjaśnień dlaczego powstaje, co pomaga, jak to wygląda z medycznego punktu widzenia, itp.  Sama byłam po masie lektur związanych z tym tematem. U naszego synka problem pojawił się już pod koniec drugiego tygodnia życia. Płacz nie do utulenia, spięty brzuszek i rozpacz jego i nas - rodziców. Karmiłam go wyłącznie piersią, bardzo uważałam na wszystko co jem - same kurczaki na parze, wszystko gotowane, lekkostrawne, bez soli... bez smaku. Bo przecież to, co je mama wpływa na dziecko. Odbijałam go po każdym posiłku, żeby nie gromadziły się gazy, w nocy ledwo chodziłam po pokoju, bo raz dziecko odbiło szybko a raz po kilkunastominutowym noszeniu dalej nie, wiecie z autopsji. Potem utulanie do snu, bo rzucanie (w przenośni) dziecka przez ramię często go wybudza i tak chodziłam potem jak zombie w ciągu dnia jak pewnie większość rodziców. Przecież po każdym nakarmieniu trzeba odbić, bo gromadzą się gazy. Później jeszcze wpadłam na pomysł, że może ma skazę białkową - choć oczywiście poza kolką nie miał żadnych typowych symptomów, ale ja uwielbiałam w czasie ciąży i po urodzeniu pić duże ilości mleka, jeść jogurty naturalne, itp. Wyeliminowałam na kilka dni wszystkie produkty mleczne z diety. Płacz u Witusia pojawił się dwa razy w nocy w godzinach 2-5 rano, oraz kolejne sześć dni w godzinach porannych 9-11. Zatem OKRES KOLEK TRWAŁ U NAS... 8 DNI. ALE NIE POMOGŁO MU NIC Z POWYŻSZYCH RZECZY!

OBSERWACJA DZIECKA

Usiadłam pewnego dnia z mężem i zaczęliśmy rozmawiać. Że bardzo uważam na to co jem, że staram się zawsze odbić ale nie ma efektu. Po porodzie okropnie schudłam, miałam anemię, a po kilkudniowej odstawce produktów mlecznych (wapnia) budziłam się w nocy z bólem kości. Doszliśmy do wniosku, że nie ma szans, aby zjedzenie np. schabowego w panierce mogło wpłynąć na dziecko. Po pierwsze - dziecko nie dostanie przecież tego niedzielnego schaboszczaka w płynie, tylko najpierw jedzenie zostanie przefiltrowane przez organizm matki, a następnie powstanie z krwi mleko, które ostatecznie trafi do malucha. Kwestia skazy białkowej już w ogóle pozostawała sporna. 

Następnego dnia trafiłam na artykuł o tym, że odbijanie dziecka po karmieniu piersią... nie jest konieczne. Dziecko, zwłaszcza w nocy, śpiące nie je łapczywie, więc gazy się nie gromadzą. Postanowiłam nie odbijać dziecka w nocy. Z mojej obserwacji synka wynikało, że jeśli nie najadł się gazów w ciągu dnia (to bardzo słychać jeśli dziecko połknie powietrze), a ja go odbijam, to ten pokarm dosłownie gonił mu od przełyku do brzucha i to powodowało ból. Odbijałam go tylko i wyłącznie, gdy przy karmieniu "zjadał też powietrze". Dla mojej mamy czy znajomych było to nie do pomyślenia, ale później sami się przekonali :) Pamiętaj tylko, żeby układać dziecko z główką na bok, aby zapobiec zaksztuszeniu przy ewentualnym zwrocie treści pokarmowej! Efekt? Dziecko mniej ulewało i przesypialiśmy całe noce - budziliśmy się tylko na karmienie.

Espumisan nam raz pomagał, a raz nie. Moja mama jak każda kochana babcia troszcząca się o swojego wnuka za radą swojej znajomej - również babci poradziła mi zakup Delicolu. Nie będę się rozpisywać tutaj na temat jego działania, jest to produkt na kolkę u niemowląt - w linku doczytacie wszystko, w tym dawkowanie. Włączyłam Delicol co drugie karmienie - zalecane jest co każde, ale synek lubił często jeść i nie chciałam mu fundować takiej dawki. W tym miejscu chciałam Wam tylko przekazać, że stacjonarnie w aptekach za 15 ml zapłacicie ok. 38zł, a przez internet niemal połowę taniej.

Na nasze dziecko kompletnie nie działał szum suszarki, masaż brzuszka tylko trochę pomagał. Całkiem fajnie działała ciepła kąpiel, tzn. taka o temperaturze 37,5 stopnia w czasie której polewaliśmy brzuszek wodą wykonując delikatny masaż. Natomiast takim naszym osobistym odkryciem było unoszenie nóżek w górę, ("pompowanie") i rozchylanie ich (pozycja żabki jak przy prawidłowej pozycji stawów biodrowych). Bardzo pomagało to w uwolnieniu gazów i dziecko od razu przestawało płakać.

PODSUMOWANIE

Nie jestem w stanie zapewnić Cię, że na Twoje dziecko moje metody zadziałają, ale nalegam - spróbuj. Widząc, jak z dnia na dzień nasze sposoby przynosiły ulgę dziecku, tylko upewniam się w przekonaniu, że są one skuteczne. Zatem:

  1. Nie odbijaj dziecka w nocy. PILNUJ bocznej postawy, aby zapobiec zaksztuszeniu!
  2. Wspomagaj się lekami (Espumisan, Delicol). Początkowo byłam sceptyczna by je podawać, ale są produkowane i przebadane po to, by przyniosły ulgę.
  3. Rób ciepłe kąpiele i masuj delikatnie brzuszek
  4. Delikatnie pompuj nóżkami w górę i w dół, aby pomóc dziecku uwolnić gazy.

PS. Obalając już ostatecznie temat wpływu jedzenia na dziecko napomknę tylko tyle, że zjadłam w Wigilię wszystkie potrawy zawierające grzyby, rybę w panierce, kapustę czy groch i nic synkowi nie było. Moim zdaniem powszechne wprowadzanie kobiet w błąd może przynieść więcej szkody niż pożytku - karmiąc potrzebujemy mnóstwa różnorodnych minerałów i witamin. 


Dajcie w komentarzu znać jak radzicie sobie z kolkami. Może stosujecie któreś z powyższych sposobów? Podzielcie się koniecznie i pomóżcie innym mamom <3



Brak komentarzy: